W czasie ostatniej konferencji EMDR Europe Prof. Marylene Cloitre (USA) prezentowała swoje badania nad wzajemną zależnością między traumatyzacją a zasobami społecznymi, jakimi dysponuje dana osoba. Marylene Cloitre jest badaczką zajmującą się złożonymi formami PTSD (complex PTSD), zarówno ich diagnozowaniem, jak i terapią. Prowadziła między innymi badania dotyczące różnic i podobieństw między zaburzeniem osobowości borderline a complex PTSD.
Opracowała terapię narracyjną zaburzeń związanych z traumą (STAIR NT, http://www.stairnt.com ), która ma udokumentowaną skuteczność w leczeniu złożonych form traumy, w szczególności complex PTSD.
rozdział 9: „ Nasze wewnętrzne głosy: rozmawiając z samym sobą” (część 3)
Oczywiście, to nie jest proste, by dostrzec zdrową funkcję każdej części, zrozumieć
znaczenie słyszanych głosów, pojawiających się myśli i impulsów. Jednak możemy pomóc
sobie w tym zadaniu poprzez zadanie pewnych pytań. Przyjrzyjmy się niektórym z
nich.
Kogo przypominają głosy i
myśli, które pojawiają się w naszej głowie, albo też części, które odczuwamy
wewnętrznie? Jeśli mogłyby porzucić ten wzór i rozwinąć się, to jak mogłyby spełniać
swoją funkcję w inny sposób?
Na przykład, być może słyszymy w głowie stale obelgi byłego męża, który
znęcał się nad nami w powtarzający się sposób. Nie jest to jedynie wspomnienie
słów, jakie wtedy wypowiadał, ponieważ czasami głos mówi do nas o rzeczach,
które robimy na bieżąco, nazywa nas nieudacznikami, mówi nam, że jesteśmy
bezwartościowi. Jest to silny, autorytarny, twardy głos, pełen złości. Przypomina
byłego męża, ale nim nie jest, to jesteśmy my sami. Ta twardość, tak duża złość
przydałyby się nam, żeby nie pozwolić, by ktokolwiek potraktował nas podobnie
jak były mąż. Prawdopodobnie będzie to trudne, gdyż słuchanie tego głosu
wzbudza lęk, tak jakbyśmy byli razem z tą osobą, ale możemy sobie przypomnieć,
że ponieważ ten głos jest w naszej głowie, to przynależy on do nas i może
oderwać się od matrycy, jaka go ukształtowała i nabrać nowego kształtu. Może
stanąć po naszej stronie.
Jaka emocja dominuje u tej
części? Po co my ludzie mamy całą gamę różnych emocji? Jak można odczuwać i
wyrażać tę emocję? Jakie zmiany musiałyby
się dokonać, aby to było możliwe?
Pojawia się u nas myśl, która mówi nam, żeby zrobić coś sobie. W gruncie
nie chcemy tego, a nawet musimy walczyć z impulsem by się temu poddać. Jest to
takie odczucie, jak u małej dziewczynki i – jeśli spróbujemy sobie ją wyobrazić
– widzimy ją jako siedmiolatkę z opuszczoną ze wstydu głową. Staramy się sobie
przypomnieć i myślimy, co się działo, kiedy mieliśmy 7 lat. Przypominamy sobie,
że w tym okresie miało miejsce kilka razy nadużycie seksualne przez sąsiada z
budynku. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym z nikim,
a na dzień dzisiejszy mówimy sobie, że to wydarzenie bez istotnego
znaczenia, ale mimo to warto przekonać się, czy nie wywołuje to u nas jakichś
wrażeń. Zatrzymujemy się na tym, co się wtedy wydarzyło i wydaje się obojętne,
ale patrzymy przez chwilę na tę siedmioletnią dziewczynkę i obserwujemy, jakie
pojawiają się emocje. Po minucie zaczynają się pojawiać uczucia wstydu i w
pierwszym odruchu chcemy odwrócić wzrok. Wiemy jednak, że wstyd nie jest zły
sam w sobie, choć z pewnością w tamtym czasie będąc tak małą, ta dziewczynka
nie wiedziała co zrobić i bardzo źle znosiła to uczucie. Posiadanie takiego
sekretu musiało być dla niej dziwne i dręczące. Jest normalne, że staramy się odsuwać
od siebie wstyd i że będzie się on wiązał z lękiem i złym samopoczuciem. Teraz,
będąc dorosłymi, możemy nawiązać ponownie łączność z tymi odczuciami i
zrozumieć je, tak jakby po raz pierwszy ktoś zrozumiał, co się wydarzyło tej
dziewczynce i mógł jej przekazać, że to nie
z nią jest coś nie tak, jedynie to zrobił tamten mężczyzna było złe,
choć ona nie ponosi za to winy. Zauważamy, jak wstyd wypływa z tego wspomnienia
i staje się bardziej świadomy, ale utrzymujemy głowę wyprostowaną i patrzymy
przed siebie. Utrzymując tę emocję w sobie, kiedy wrócimy następnym razem do
tego wspomnienia i omówimy je z innymi ludźmi, pozwolimy w ten sposób, by
teraźniejszość „przewietrzyła” dawne wspomnienia i w ten sposób to odczucie „rozrzedzi się”. Mogą pojawić się też
przekonania i myśli, odnoszące się do uczucia bycia brudnym, złym lub innym,
ale pamiętamy, że należą one do wspomnienia i jest normalne, że się pojawiają.
Rozumiemy też, że z tych wszystkich wrażeń, które zakopaliśmy wywodzi się
również chęć, żeby targnąć się na swoje życie. Wszystko ma więc sens i to nas
uspokaja. W gruncie rzeczy nie chcemy umierać, a jedynie w jakimś momencie
naszego życia, w którym nasza część została uwięziona, czujemy, że nie
chcieliśmy umierać, a jedynie zniknąć, zamiast czuć to wszystko. Na szczęście
nie zrobiliśmy tego i teraz możemy to rozwiązać. Uratujemy tę zablokowaną część
i przywrócimy ją do teraźniejszości, kiedy to sprawy mają się inaczej.
Choćbyśmy byli w podobnych okolicznościach, to wszystko się zmienia, gdyż nasza
sytuacja jest całkiem odmienna: jesteśmy dorośli, wiemy o wiele więcej i możemy
siebie chronić. I jeśli w dodatku zaczynamy normalnie rozmawiać z innymi o tym
wszystkim, dawne wrażenia będą się rozpraszały coraz bardziej.
Z czego zdajemy sobie
sprawę, kiedy zaglądamy do swojego umysłu albo gdy rysujemy na papierze psychiczną
reprezentację tej części, tej myśli lub tego głosu? Jak nam się wydaje, czego
potrzebuje ta część? W jaki sposób możemy dać jej – a w ten sposób nam samym –
to, czego ona potrzebuje?
Głos nie posiada formy, a jedynie mówi nam, że nie uda nam się lub szepcze
nam „jesteś nieudacznikiem”. Kiedy staramy się coś zrobić, to zawsze się
pojawia, blokując nasze działania. Myśląc o nim (lub o części jaką reprezentuje)
bierzemy papier i rysujemy pierwszą rzecz, jaka przychodzi nam do głowy. To co
nam wychodzi przypomina trochę robaka. Zastanawiamy się, czy to wrażenie nie
jest nam znajome, czy już je kiedyś mieliśmy … nasz umysł podąża do wspomnień
ze szkoły , do dzieci które nam
dokuczały przez te lata. To wywołało u nas całkowitą blokadę, nic nam nie wychodziło
i byliśmy w stanie się uczyć. Na egzaminach mieliśmy pustkę w głowie i
oblewaliśmy prawie wszystkie. W domu nie zdawali sobie sprawy z tego, co się
dzieje, myśleli, że nie interesuje nas nauka i reagowali tylko zwiększaniem
presji. Poczucie bycia nieudacznikiem, czymś zupełnie nieistotnym, prawdziwym
robakiem, było stale obecne w tamtym czasie.
Wspominamy dalej, że zmieniliśmy szkołę i w tej nowej postępowaliśmy tak,
jakby to wszystko wcześniej nie miało miejsca. Zachowujemy się w sposób
zupełnie odmienny, zmieniliśmy przyjaciół, dokonaliśmy radykalnego zwrotu.
Wzorce postępowania z wcześniejszego etapu pozostawiliśmy za sobą… chociaż nie
znikły. Robiliśmy wiele rzeczy w życiu, wiele osiągnęliśmy, poczuliśmy się zdolni,
ale ten mały robak reprezentuje część nas, która pozostała na tamtym etapie. To
tak, jakby ta część naszego umysłu nie wiedziała o tym wszystkim, co później
osiągnęliśmy w życiu, gdyż zmiana była zbyt szybka i nie pozostawiła czasu na
to, żeby się rozwinęła. Patrzymy na wykonany rysunek, myślimy o osobie, jaką
byliśmy, kiedy dominowały te odczucia, wspominamy, że owszem, umieliśmy zrobić
wiele rzeczy, że byliśmy zdolni, że nie wszystko w życiu układało się w taki
niepomyślny sposób. Wokół robaka rysujemy wszystkie osoby i doświadczenia,
które przekazywały nam inne rzeczy. Stopniowo rysunek zmienia się, a wraz z nim
nasze wewnętrzne odczucia. To czego potrzebowaliśmy w tamtym czasie to było
dokładnie to, co robimy teraz: żeby ktoś spojrzał z szerszej perspektywy, zdał
sobie sprawę z tego, z czym się borykamy i powiedział nam, że w nas wierzy, że
wie, że potrafimy poradzić sobie z przeszkodami, że nas pocieszy i ochroni.
Chociaż nie nastąpiło to wtedy, to możemy naprawić nasze uczucia teraz.
Nie pozwalamy się rozproszyć
widocznym zachowaniem tych części. Być może nasze impulsy przyniosą negatywne
konsekwencje, ale do czego w gruncie rzeczy zmierzają? Jak możemy to osiągnąć
bez powodowania problemów?
To najgorszy z naszych głosów – krzyczy na nas, a słuchanie go powoduje
przerażenie i ogłuszenie. To jakby wewnętrzny potwór, który chce nas zniszczyć,
który chce nas przeciągnąć na swój stronę i popchnąć do robienia złych rzeczy. Wiemy
jednak, że to część nas samych i mimo, że nie potrafimy wyobrazić sobie w żaden
sposób, że mógłby mieć w sobie coś dobrego, to wiemy, że musi tak być, gdyż
jest częścią naszego umysłu. Został zachowany w nim z jakiegoś powodu. Walczymy
już od lat, a im większa kłótnia, tym gorzej wszystko idzie. Konieczne jest
stanąć twarzą w twarz z tym, co skrywa się za tą fasadą, nie pozwalając, by ta
przerażająca prezentacja nas odstraszyła.
Słuchamy tego, co do nas mówi, pozwalamy mu pisać w naszym dzienniku i
dostrzegamy, że pośród wszystkich tych obelg
pojawia się ostrzeżenie przed partnerem, z którym aktualnie jesteśmy. W
tej relacji faktycznie są pewne problemy, jednak czujemy, że to nasza wina, gdyż
mamy częste wybuchy gniewu. Kiedy opanowuje nas ta część, nie jesteśmy w stanie
się kontrolować. Czasami uderzamy w ścianę, żeby nikogo nie uderzyć. W tym
stanie jedynie chcemy zdominować i zgnieść drugą osobę, nie odczuwamy żadnej
troski o nią.
Ale myślimy o konsekwencjach i o tym, co wydarza się tuż przed wybuchem
gniewu. Zdajemy sobie sprawę, że jest dla nas nie do zniesienia, że partner
mówi nam, co mamy zrobić. Szczerze mówiąc, na swój sposób go prowokujemy, bo
zawsze zostawiamy wszystko na ostatnią chwilę, albo „zapominamy” to zrobić,
powodując, że musi on przypominać nam wiele razy, za każdym razem bardziej
natarczywie. Zwykle widzimy nadchodzącą lawinę o wiele wcześniej, jednak nie
robimy nic, żeby ją powstrzymać. Czy te odczucia nie są znajome?
Niewątpliwie nasza matka była kobietą niezwykle dominującą i twardo egzekwowała
swoją władzę rodzicielską. Kiedy nas uderzała, jej twarz wyrażała ogromną
nienawiść, a ona wydawała się zupełnie tracić nad sobą kontrolę. Kiedy
urośliśmy, udawało nam się stawić jej czoła i oddawać ciosy. Było to możliwe
jedynie, kiedy się reagowało z podobną przemocą, jak ona. Na swój sposób
prowokujemy partnera, żeby zaprzestał swoich nalegań i przyjął komplementarną
rolę, tak jakbyśmy wciąż odgrywali scenariusz tej samej historii. Umysł w
niezwykły sposób podąża znanymi sobie ścieżkami, tak jakbyśmy wracali po swoich
śladach do przeszłości, chcąc jej dać nowe zakończenie, ale paradoksalnie powtarzając
w kółko to, które już znamy.
Nasza nieopanowana złość ochroniła nas, była w stanie w jakiś sposób
zatrzymać to wszystko. Cały nagromadzony ból spowodował ujawnienie się
niekontrolowanej reakcji, ale ile by nie było wybuchów złości, ból nie chce
odejść. Zdajemy sobie z tego sprawę, zatrzymujemy się więc, by uświadomić to
sobie w pełni. Tak naprawdę najbardziej bolesne były nie uderzenia matki, ale
brak miłości, który odbieraliśmy z jej strony. Powstrzymywaliśmy naszą złość,
gdyż było to jedyne połączenie, jakie z nią mieliśmy. A teraz nie wiemy jak być
z partnerem, który nas kocha i nie powtarzać starego wzorca, tej podstawy, na
której kształtują się więzy przywiązania. Rozumiemy naszego wewnętrznego
potwora, jesteśmy w stanie zobaczyć coś więcej wewnątrz, odczuć ból i te
okropne braki, które ciągną się za nami. Tak więc dopiero teraz jesteśmy tak
naprawdę w stanie to zmienić, możemy zrezygnować z działania automatycznego i
podjąć bardziej świadome, a dzięki temu mieć większą kontrolę nad sobą.
Początkiem całej sekwencji jest nierealizowanie swoich zobowiązań, tak więc
skupiamy się na tym, by nie odwlekać zrobienia tego, co do nas należy, aby
uniknąć zbędnych wyrzutów. Staramy się też kierować naszym partnerem tak, by mówił
nam rzeczy w sposób, który nas nie będzie tak bardzo aktywował i będzie
łatwiejszy do przyjęcia. Mówimy o tym, co przeżyliśmy i w jaki sposób te
doświadczenia na nas wpłynęły. Staramy się być cierpliwi wobec siebie wzajemnie
i pracujemy nad zmianą.
Zamiast oddzielać się od tego, co pojawia się w naszej głowie – myśli,
głosów, trudnych do opanowania impulsów – musimy się nauczyć słuchać siebie i
starać się zrozumieć każdy aspekt i każdy odcień tego, kim jesteśmy. Niekiedy
jesteśmy tak pochłonięci staraniami, żeby kontrolować to, co u siebie zauważamy
lub odciąć się od tego, że nie umiemy zatrzymać się i podjąć dialog z samym
sobą. Aby to było możliwe, nie możemy dać się zwieść pozorom, gdyż rzeczy nie
są takimi, jakimi się wydają. Podobnie, jak w każdym przypadku dialogu, jaki ma
nastąpić po długim okresie konfliktu, jest ważne być otwartym na słuchanie i
kierować rozmową w taki sposób, by nie potoczyła się tak jak zwykle w
przeszłości. Musimy odrzucić nasze uprzedzenia i podważyć wiele rzeczy, jakich
trzymaliśmy się dotychczas. Najgorsi wrogowie mogą stać się największymi
sprzymierzeńcami, gdy staną się zespołem współpracującym przy wspólnych celach.
Współpraca będzie łatwiejsza jeśli będziemy pamiętać, że wszystko co dzieje się
w naszej głowie, należy do nas. Wszystko, również to co wydaje się nam obce i
nieprzyjemne, to my, w najszerszym znaczeniu tego słowa. Pewnego dnia wszystkie
te części zrozumieją, że jadą na jednym wózku, a kłótnia o to, kto nim kieruje
spowoduje jedynie kręcenie się w kółko. Zdamy sobie sprawę, że głęboki cel,
początkowo nam nieznany, jest podzielany przez wszystkie części nas, ponieważ
naturalnym celem człowieka jest czuć się dobrze i mieć znaczące relacje z
innymi. Jest wiele do zrobienia, więc ważne jest, żeby się zabrać za to
zadanie.
Jeśli czytając ten rozdział bardzo się w nim rozpoznajemy, jeśli czujemy,
że w naszym wnętrzu jest wiele części, spierających się o określenie tego, kim
jesteśmy, to opisany proces trudno będzie zrealizować bez pomocy
profesjonalisty. Pomocne jest mieć wokół siebie zdrowe osoby, a jeśli dodatkowo
my sami jesteśmy zdecydowani zmienić sprawy, to mamy już podstawowe czynniki
potrzebne do wprowadzenia tej zmiany. Psychoterapia jest jednak dodatkowym
zasobem, który zwykle jest potrzebny, aby przejść przez ten proces.
EMDR in Psychosis: Guidelines for Conceptualization and Treatment Journal of EMDR Practice and Research, Volume 7, Number 4, 2013 http://dx.doi.org/10.1891/1933-3196.7.4.208 David P. G. Van den Berg; M. Van der Vleugel; Anton B. P. Staring; Paul A. J. De Bont; Ad De Jongh
Opis przypadku: metoda druga w odniesieniu do głosów
Irene była
49-letnią kobietą, u której zdiagnozowano schizofrenię i dużą depresję, kiedy
miała ponad 20 lat. Miała wiele epizodów psychozy i przynajmniej raz w roku
przyjmowano ją do szpitala. Korzystała z intensywnego leczenia i mieszkała w
mieszkaniu chronionym. Kiedy ukończyła 40 lat, sprawy zaczęły przybierać
bardziej pomyślny dla niej obrót. Epizody psychozy zdarzały się rzadziej,
dostała swoje własne mieszkanie i ostatecznie wyszła z mąż za mężczyznę
poznanego w czasie jednej z hospitalizacji. W czasie ostatniego roku jednak jej
mąż popełnił samobójstwo, kiedy ona była w szpitalu. Wyłączyła w tym czasie
telefon, gdyż wciąż do niej wydzwaniał, a samobójstwo miało miejsce tej właśnie
nocy. To było przyczyną jej dłuższej hospitalizacji, w czasie której Irene
próbowała popełnić samobójstwo więcej niż raz. Wypisano ją ze szpitala po 10
miesiącach i skierowano na psychoterapię. Irene słyszała głosy, które obrażały
ją i oskarżały o krzywdzenie innych ludzi. Była przygnębiona i dręczyły ją
myśli samobójcze. Irene miała silne negatywne przekonania podstawowe na temat
siebie, innych oraz świata. Najbardziej dysfunkcyjnym przekonaniem było:
„Jestem złym człowiekiem”. Wiele urazowych doświadczeń przyczyniło
się do tego przekonania, w związku z czym terapeuta przedstawił jej podejście
drugą metodą, aby określić wspomnienia wymagające przetworzenia. Zapytał Irene,
które z jej doświadczeń odbierała jako potwierdzenie swojego podstawowego
przekonania. Opowiedziała, że kiedy miała 7 lat, to była zmuszana do seksu
przez swojego brata. Po pewnym czasie przywykła do tego i zobojętniała wobec
tych wydarzeń. Ten sam brat zmarł w wypadku samochodowym, kiedy ona miała 12
lat. Dzień po jego śmierci Irene zaczęła słyszeć głosy. Kilka lat później, na
pogrzebie swojego ojca, Irene zastygła i nie była w stanie mówić przez jakiś
czas. Matka określiła ten moment jako najgorszą chwilę tego dnia i jednocześnie
początek poważnej depresji, która trwała u niej (matki) 4 lata. Ostatnim z tych
wydarzeń było wyłączenie telefonu w noc, kiedy mąż popełnił samobójstwo.
Terapia EMDR skupiła się na tych wspomnieniach: nie odbieraniu telefonu, kiedy
mąż panikował (negatywne przekonanie: „Jestem złym człowiekiem”);
seksie z bratem (negatywne przekonanie: „Jestem głupią dziwką”) i
słuchaniu komentarzy matki, kiedy w czasie pogrzebu ojca Irene nie była w
stanie nic powiedzieć (negatywne przekonanie: „Jestem
beznadziejna”). Przetworzono te
wspomnienia jedno po drugim i zainstalowano pozytywne przekonania, które
pomogły zmniejszyć intensywność i wiarygodność negatywnego przekonania
podstawowego „Jestem złym człowiekiem”. Głosy nasiliły się w czasie
pierwszych tygodni leczenia, jednak terapeuta starał się normalizować taki
przebieg wydarzeń, dzięki czemu uzgodnili, że będą dalej kontynuować pracę.
W miarę
dalszej pracy za pomocą EMDR, Irene zaczęła podważać głosy i dyskutować z nimi.
Nauczyła się widzieć je jako „duchy przeszłości” i w mniejszym
stopniu na nie reagowała. Chociaż poczucie winy zmniejszyło się, to lęk przez
przytłoczeniem przez głosy pozostał nadal silny. Aby się tym zająć, Irene
stworzyła wraz z terapeutą obraz przyszłości, w którym siedząc w pokoju Irene
otoczona jest przez głosy pochodzące od matki, ojca, brata, poduszek, kabli i
stołów. Negatywne przekonanie, jakie temu towarzyszyło brzmiało „Jestem
bezsilna”. W czasie dwóch sesji SUD spadł do zera i szybko zainstalowano
pozytywne przekonanie „Jestem w stanie sobie z tym poradzić”. W
czasie kolejnych sesji pracowano nad wyobrażeniem sytuacji związanych z
codziennym funkcjonowaniem np. nieunikaniem mężczyzn, czy też nawiązaniem na
nowo kontaktu z siostrą. Pod koniec leczenia Irene nadal słyszała głosy, jednak
nie zwracała na nie tak wiele uwagi i nie była zaabsorbowana lękiem przed tym,
że poczuje się przez nie przytłoczona.
Jej samoocena poprawiła się wyraźnie i czuła się mniej przygnębiona.
Opis przypadku: metoda druga w odniesieniu do urojeń
Albert miał
36 lat. Dziesięć lat wcześniej zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną,
gdyż zaczął słyszeć obraźliwe głosy. Podejrzewał, że stał za tym jego sąsiad.
Skonfrontował się z tym sąsiadem, który kazał mu się „odwalić” i
„dać sobie spokój z szalonymi oskarżeniami”. Wywiązała się bójka
między mężczyznami, w której Albert został dość poważnie pobity. Po tej
sytuacji został objęty opieką psychiatryczną. Leki spowodowały wyciszenie się
głosów, jednak utrzymywały się u niego paranoiczne przekonania. Albert wciąż
był przekonany, że sąsiad i jego znajomi obserwują go i chcą go zabić w zemście
za jego oskarżenia. Pozostawał więc w domu, na ile tylko było to możliwe, a
jeśli już wychodził, to poruszał się na rowerze, żeby móc uciec w razie
potrzeby.
W terapii
CBT Albert nauczył się podważać swoje przekonania urojeniowe i dopuszczać co do
nich wątpliwości. Albert ujawnił też inne istotne doświadczenia życiowe. Jego
rodzice byli uzależnieni od alkoholu i zaniedbywali go. Wielokrotnie był
świadkiem, jak ojciec bił matkę. W szkole podstawowej rówieśnicy znęcali się
nad nim. W szkole średniej zaprzyjaźnił się z kolegą z klasy, ale w kolejnym
roku, gdy został pobity przez rówieśników i wrzucony do pojemnika na śmieci,
jego „najlepszy przyjaciel” tylko się z tego śmiał. To wszystko
spowodowało, że rozwinęły się u niego dwa podstawowe przekonania: a)
„Jestem mięczakiem” i b) „Ludzie są źli i nie można im
ufać”.
Albert
wyraził wobec terapeuty swoje przeświadczenie, że wiele jego doświadczeń
potwierdzało prawdziwość jego przekonań. Stworzyli więc listę takich
doświadczeń, które podsycały podstawowe przekonanie Alberta „Jestem
mięczakiem”: kiedy ojciec bił matkę (negatywne przekonanie: „Jestem
bezsilny”), kiedy znęcano się nad nim w szkole podstawowej (negatywne
przekonanie: „Jestem mięczakiem”), kiedy pobito go i wrzucono do
pojemnika na śmieci, a najlepszy kolega się śmiał („Jestem głupi”), a
także kiedy pobił go sąsiad (negatywne przekonanie: „Jestem w
niebezpieczeństwie”). Każde z tych wspomnień zostało przetworzone za
pomocą standardowego protokołu EMDR. W czasie przetwarzania Albert
spontanicznie na nowo „napisał” te doświadczenia, wyobrażając sobie,
że jest w stanie obronić matkę przed ojcem i przeciwstawić się agresji sąsiada.
W podobny
sposób zajęto się jego drugim podstawowym przekonaniem: „Ludzie są
źli”. Po tej pracy Albert odczuwał swoje podstawowe przekonania jako mniej
prawdziwe. To zachęciło go do weryfikowania swoich paranoidalnych przewidywań w
serii behawioralnych eksperymentów, które wspierane były poprzez pracę za
pomocą EMDR ukierunkowaną na przetwarzanie negatywnych wyobrażeń. Pod koniec
leczenia Albert był w stanie wychodzić z mieszkania na zakupy i spacery, a jego
zaabsorbowanie treściami prześladowczymi wyraźnie się zmniejszyło.
Wyobrażenia w psychozie: EMDR ukierunkowane na
nierealistyczne, lękowe lub negatywne wyobrażenia związane z psychozą.
„Trzecia
metoda” w EMDR ukierunkowana jest na dwa rodzaje wyobrażeń, jakie
najczęściej można spotkać w psychozie: a) obrazy przerażających katastrof
(czyli flash-forwards) i b) wizualizacje przyczyn, prezentacji lub treści
objawu (czyli czynnika aktywującego).
Przetwarzanie
„najgorszego scenariusza” za pomocą EMDR może w znacznym stopniu
zmniejszyć lęk i związane z tym zachowania unikowe. W procedurze tej klient
proszony jest o opisanie swojego najgorszego scenariusza wydarzeń. U niektórych
klientów obejmuje to intruzywne wyobrażenia, które pojawiały się u nich już
wcześniej, a u innych są one określane dopiero w czasie sesji. Następnie klient
wraz z terapeutą identyfikują najbardziej nieprzyjemny obraz tego scenariusza,
w podobny sposób jak w przypadku wspomnienia, tylko tutaj dotyczy to obrazu
wyobrażonej katastrofy. Negatywne przekonanie w tym przypadku z definicji
odnosi się do utraty kontroli (bezradność wobec intruzywnych obrazów), a
pozytywne przekonanie ma zwykle treść „Mogę sobie z tym poradzić”.
Stosowany jest standardowy protokół.
Drugim
rodzajem wyobrażeń związanych z psychozą, gdzie można zastosować EMDR, są
obrazy związane z przyczyną, prezentacją i treścią objawu psychotycznego.
Przykładowo, w kontekście doświadczanych głosów, klient może stworzyć mentalny
obraz swoich „napastników”. Przetworzenie tego obrazu może zmniejszyć
emocjonalne napięcie i zaabsorbowanie. Celem pracy (target) może być np. obraz,
w którym klient siedzi na łóżku wraz z mężczyzną, który krzyczy na niego
obraźliwe treści przez megafon. EMDR stosowane jest takim przypadku w zwykły
sposób. Negatywne i pozytywne przekonania mogą mieć różne treści w tym typie
obrazów.
Nie jest
zalecane podejmowanie pracy z wyobrażeniami typu flash-forward, o ile klient
nie wypracował przynajmniej pewnej świadomości, że jego doświadczenia mają
halucynacyjny charakter. Do przepracowania obrazów drugiego rodzaju klient musi
mieć przynajmniej pewną świadomość, że jego obawy mogą nie być realistyczne i
uzasadnione. W czasie przetwarzania dorosła, zdrowa, bardziej realistyczna i
zniuansowana perspektywa rzeczywistości
ma stać się bardziej dominująca. Kiedy zmniejsza się nasilenie emocji,
to pojawia się możliwość większego dystansu. W podobny sposób, jak dzieje się w
przypadku PTSD, klient musi zacząć zdawać sobie sprawę, że nie ma już
zagrożenia i że jest już bezpieczny. Dlatego też najlepiej zacząć od pewnej
pracy poznawczej i zastosować EMDR wobec
wyobrażeń, dopiero wówczas, kiedy klient ma przynajmniej pewne wątpliwości co
do swojej psychotycznej oceny sytuacji. Po tym można z kolei zastosować
poznawczo – behawioralne interwencje, takie jak eksperymenty behawioralne lub
zadania związane z ekspozycją.
Opis przypadku: głosy i wyobrażenia
Marjorie
miała 21 lat, rozpoznanie schizofrenii paranoidalnej i problemy z halucynacjami
słuchowymi słownymi. Zaczęły się one 4 lata wcześniej, kiedy zmarł jej dziadek.
Czuła się bardzo samotna, zagubiona i niezdolna do wyrażenia tych emocji. Czuła
się odpowiedzialna za cierpienie swojej rodziny. Nade wszystko jednak obawiała
się o swoją młodszą siostrę. Po raz pierwszy, kiedy usłyszała kobiecy głos,
znajdowała się w łazience. Głos kazał jej popełnić samobójstwo i zagroził, że
skrzywdzi jej siostrę, jeśli ona się nie podporządkuje. Marjorie zaczęła
myśleć, że głos należy do potężnego ducha, który faktycznie może skrzywdzić jej
siostrę. Aby temu zapobiec, Marjorie podjęła trzy poważne próby samobójcze.
Była pełna lęku, nękana wyrzutami sumienia, cierpiała na objawy dysocjacyjne i
dokonywała samouszkodzeń. Głównym bodźcem wyzwalającym te objawy był nie głos,
ale obraz martwej siostry leżącej w łóżku.
EMDR skupiło
się na obrazie jej martwej siostry, gdyż zakładano, że spowoduje to
zmniejszenie nasilenia objawów. Obraz stał się mniej wyrazisty i objawy zaczęły
faktycznie ustępować. Tym samym zwiększyła się też motywacja Marjorie do
eksploracji swoich przekonań na temat głosów za pomocą technik CBT. Odważyła
się sprawdzić, co nastąpi, jeśli nie zrealizuje poleceń głosu. Odkryła, że jej
mniejsze podporządkowanie nie przekłada się wcale na większe cierpienie jej
bliskich (zwłaszcza siostry). Dlatego też było jej łatwiej ignorować głos, a
tym samym intensywność i częstość halucynacji zmniejszyła się.
Opis przypadku: urojenia i wyobrażenia
Faye miała
45 lat i diagnozę zaburzeń schizoafektywnych postawioną 20 lat wcześniej. Rok
temu zaczęła zadłużać się. Aby spłacić te długi i odłożyć jakieś pieniądze
wynajęła pokój na poddaszu studentowi. Uaktywniła się wtedy u niej psychoza i
zaczęła rozwijać przekonania urojeniowe na temat najemcy, a szczególnie
odnośnie jego kolegi rastafarianina. Zaczęła nabierać obsesji na punkcie
czarnej magii i obawiała się, że jest obiektem rytuałów voodoo. Została
przyjęta z tego powodu do szpitala psychiatrycznego.
W czasie
hospitalizacji przyjmowała leki i korzystała z CBT, co pomogło jej powrócić do
formy. Została wypisana po 3 miesiącach, a po wypisie kontynuowała CBT.
Wykonała kilka zadań behawioralnych, z których wyciągnęła wniosek, że
wynajmujący nie ma wobec niej złych intencji. Ponieważ wiedział, że spotykanie
jego kolegi było dla niej trudne, zaprzestał zapraszania go do siebie.
Kilkukrotnie Faye zamierzała powiedzieć mu, że może jednak go zapraszać, jednak
wtedy pojawiał się u niej intruzywny obraz laleczki voodoo z krwią płynącą z
jej oczu. Chociaż nie była przekonana, co do kwestii voodoo, to ten obraz
przestraszył ją i powstrzymał od wprowadzenia planu w życie.
Terapeuta
zaproponował użycie EMDR wobec tego obrazu. Negatywne przekonanie, jakie
sformułowano brzmiało „Jestem w niebezpieczeństwie”. Wynik jednostek
dystresu (SUD) szybko spadł, a przetwarzany obraz szybko się zmieniał. Za
pierwszym razem, kiedy wrócili do obrazu oczy były w nim pokryte skorupą
krwi, jednak za drugim razem Faye
zaczęła się śmiać. Skorupy krwi zostały zastąpione przez stokrotki, a wynik SUD
spadł do zera. Pracowali nad przyszłym scenariuszem, w którym Faye otwiera
drzwi koledze najemcy. Kilka dni później Faye wysłała maila terapeucie: „Dziś popołudniu najemca i jego kolega
wpadli z wizytą. Było miło. Nie wiem, czy to zadziałało EMDR, czy też ja sama,
kiedy celowo przywołałam wcześniej obraz stokrotek, ale poszło dobrze. Bardzo
dziękuję, Faye.”
David P. G.
Van den Berg; M. Van der Vleugel; Anton B. P. Staring; Paul A. J. De Bont; Ad De Jongh
Istotna część klientów z psychozą doświadczyła w swoim życiu traumy dziecięcej i cierpi z powodu współchorobowości zespołu stresu pourazowego. Badania wskazują, że trudne doświadczenia wczesnodziecięce odgrywają istotną rolę (pośrednio i bezpośrednio) w pojawieniu się i utrzymywaniu objawów psychotycznych. Podejście dwóch metod w konceptualizacji EMDR i wyniki ostatnich badań odnośnie przetwarzania obrazów związanych z traumą wpasowują się w dotychczasowe poznawcze modele wyjaśniające psychozę. Artykuł przedstawia kilka wstępnych zaleceń odnośnie konceptualizacji terapii EMDR w psychozie, które oparte są zarówno na przesłankach teoretycznych, jak i klinicznym doświadczeniu i zostały zilustrowane opisami przypadków. Opisano kilka przeszkód jakie można napotkać w leczeniu za pomocą EMDR i terapeutyczne rozwiązania dla nich. EMDR w psychozie można łączyć z innymi standardowymi interwencjami jak farmakoterapia lub terapia poznawczo-behawioralna.
Znaczna
część pacjentów z psychozą, bo aż 10-30% lub nawet więcej, cierpi z powodu
współwystępujących objawów stresu pourazowego. Choć prac oceniających
skuteczność EMDR w takich sytuacjach jest niewiele, to te, które są dostępne
wskazują, że zastosowanie EMDR powodowało spadek nasilenia objawów lękowych i
depresyjnych, poprawę samooceny, a w jednym z badań zmniejszenie nasilenia
halucynacji. Zaleca się łączenie EMDR z innymi metodami leczenia ze względu na
złożoną naturę psychozy.
Rozmawianie o traumie w przypadku psychozy
Osoby
z poważną chorobą psychiczną (Severe Mental Illness, SMI) zwykle chcą
opowiedzieć o swoich doświadczeniach urazowych. W kontraście do tego,
klinicyści obawiają się zwykle, że spowoduje to pogorszenie stanu psychicznego.
Ta „hipoteza szkodliwości” została obalona w badaniach
interwencyjnych, a ponadto wykazano, że pacjenci z psychozą dobrze radzą sobie z wywiadem dotyczącym
dowiadczeń urazowych. Ujawnienie traumy i trudnych doświadczeń może powodować wzburzenie u
każdego, nie tylko u pacjentów z psychozą. Wymaga to od terapeuty podejścia
empatycznego, ale zorientowanego na cel. Cierpienie związane z omawianiem
doświadczeń urazowych jest zwykle przejściowe, natomiast ciężar poruszania się
przez życie z utrzymującymi się objawami PTSD jest wielokrotnie poważniejszy,
gdyż powoduje wzajemne wzmacniania się objawów PTSD i psychozy.
Wskazania do EMDR w psychozie:
EMDR wskazane jest , gdy objawy PTSD towarzyszą objawom psychozy;
EMDR wskazane jest również w leczeniu objawów wytwórczych nawiązujących bezpośrednio do wcześniejszych urazowych doświadczeń, np. w przypadku paranoi, która rozwija się bezpośrednio po fizycznej napaści lub w przypadku głosów, które nawiązują do traumy;
Zastosowanie EMDR jest wskazane również, gdy życiowe doświadczenia wpływają pośrednio na psychozę poprzez podstawowe przekonania na temat siebie, innych i świata. Na przykład, ktoś nad kim znęcano się w szkole spodziewa się negatywnych zachowań ze strony innych ludzi i w późniejszym czasie rozwijają się u niego urojenia paranoiczne; albo też wykazano, że niska samoocena wpływa na sposób reagowania na obraźliwe głosy;
EMDR może też być zastosowane do przetworzenia negatywnych, nierealistycznych i lękowych wyobrażeń dotyczących przeszłości lub też negatywnych wyobrażeń związanych z psychozą (doświadczeniami psychotycznymi).
Model dwóch metod
Podejście
dwóch metod ma na celu pomóc terapeucie w konceptualizacji przypadku i sformułowanie hipotez odnośnie tego, jakie
cele pracy (target) mają zasadnicze znaczenie dla zmniejszenie nasilenia
objawu. Innymi słowy, jest to procedura mająca na celu wybranie wspomnienia do
przetwarzania za pomocą standardowej procedury.
Pierwsza
metoda polega na skupieniu się na problematycznych objawach i zidentyfikowaniu
wspomnień, które odegrały w stosunku do nich rolę przyczynową lub powodowały
nasilenie tych objawów. Dokonuje się to poprzez bezpośrednie pytania skierowane
do pacjenta np. „Z Pana/i punktu widzenia, jakie wydarzenie jest
odpowiedzialne za obecne objawy lub mogło wpłynąć na ich pogorszenie?” lub
„Jakie wydarzenia doprowadziły według Pan/i do tych objawów?”. W ten
sposób na linię czasu zostają naniesione wydarzenia, a następnie zostaje
określona hierarchia ich ważności.
Druga metoda
polega na zidentyfikowaniu wspomnień będących podłożem dysfunkcyjnych przekonań
podstawowych. Ma ona szczególnie zastosowanie w złożonych sytuacjach, gdzie
przekonania pacjenta odgrywają istotną rolę w jego funkcjonowaniu. Dokonuje się
to poprzez pytania skierowane do pacjenta, na przykład, „Co spowodowało,
że zaczął Pan, że jest Pan … [przekonanie podstawowe]?”. Następnie te
wspomnienia są przetwarzane za pomocą standardowej procedury.
17.11.2017 i 1.12.2017, w godzinach 15.00 – 20.00
Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją
Uniwersytet SWPS w Katowicach
Wczesna i przewlekła trauma związana z zaniedbaniem, nadużyciem fizycznym, seksualnym lub emocjonalnym, może skutkować poważnymi objawami psychiatrycznymi. Chociaż tego typu doświadczeniom poświęca się coraz więcej uwagi, to rozpoznawanie objawów posttraumatycznych, w szczególności dysocjacji, nadal wydaje się niewystarczające. Pacjenci z historią traumy zgłaszają się do specjalistów zdrowia psychicznego z różnymi dolegliwościami i problemami, ale rzadko wiążą je z wydarzeniami urazowymi, unikają wspomnień związanych z traumą i niechętnie o niej mówią. Z tego względu umiejętność postawienia właściwej diagnozy jest bardzo ważna. W nabyciu tej umiejętności praktycznej pomocne będzie zaznajomienie się z teorią dysocjacji strukturalnej, której podstawy przedstawione zostaną na seminarium wprowadzającym do zaburzeń dysocjacyjnych 13 października.
W czasie dwóch pięciogodzinnych spotkań warsztatowych przedstawimy korzystanie z ustrukturyzowanego wywiadu TADS-I (Trauma and Dissociation Symptoms – Interview), który pozwala na ustalenie w sposób rzetelny rozpoznania zaburzeń dysocjacyjnych. W pierwszej części warsztatu zaprezentowane zostaną poszczególne części wywiadu w oparciu o przykłady kliniczne pozwalające różnicować zaburzenia dysocjacyjne od niedysocjacyjnych. Przedstawimy możliwe odpowiedzi pacjentów na poszczególne pytania wywiadu oraz wskażemy, w jaki sposób uściślać uzyskiwane odpowiedzi, aby ostatecznie zmierzać do postawienia właściwego rozpoznania.
Prowadzący: Dr n. med. Radosław Tomalski – psychiatra, certyfikowany psychoterapeuta i superwizor SNP PTP, ordynator Dziennego Odziału Psychiatrycznego w CZP Feniks w Sosnowcu. Czytaj więcej: http://superwizja.slask.pl/rtomalski
Dr n hum. Igor Pietkiewicz – certyfikowany psychoterapeuta i superwizor SNP PTP, adiunkt katowickiego wydziału Uniwersytetu SWPS, kierownik Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją. Czytaj więcej: http://superwizja.slask.pl/ipietkiewicz
Informacja o kosztach: Koszt uczestnictwa w warsztatach wynosi 200 zł. Opłata obejmuje uczestnictwo, materiały używane w czasie warsztatu, catering w trakcie przerw kawowych.
Opłatę za seminarium proszę wpłacać na konto nr: 17 1750 0009 0000 0000 1095 1089 w Reiffeisen Bank Polska S.A., którego właścicielem jest Uniwersytet SWPS, ul. Chodakowska 19/31, 03-815 Warszawa.
W tytule przelewu proszę wpisać: warsztat TADS, Imię i nazwisko uczestnika
Zasady dotyczące rejestracji i rezygnacji z uczestnictwa:
Ostateczna rezerwacja udziału w seminarium gwarantowana jest po dokonaniu rejestracji i opłaty do 27 października 2017 r. Ilość miejsc jest ograniczona. Rezygnacja z udziału i całkowity zwrot kosztów są możliwe do 3 listopada 2017. Po tym terminie rezygnacja wiąże się z utratą opłaty za uczestnictwo w seminarium.
Data i miejsce: 17 listopada 2017 i 1 grudnia 2017, 15.00 – 20.00
Uniwersytet SWPS, WZ Katowice, Techników 9, sala 111 (I piętro)
Kontakt: Dr n.hum Igor Pietkiewicz, ipietkiewicz@swps.edu.pl
W trakcie lipcowej konferencji EMDR w Barcelonie, bardzo ciekawe wystąpienie miał Martin Teicher, który jest wykładowcą psychiatrii na Uniwersytecie Harvarda w Stanach Zjednoczonych i od 1988 roku kieruje programem badawczym z biopsychiatrii rozwojowej (Developmental Biopsychiatry Research Program) w McLean Hospital. Dr Teicher przedstawił wpływ różnego typu doświadczeń urazowych na rozwijający się mózg, jego struktury i funkcje.
W swoim wystąpieniu wskazywał na to, że jeżeli we wczesnym życiu występują wydarzenia urazowe, to cały układ regulujący reakcje na stres jest nadaktywny w późniejszym życiu. Dochodzi również do zmian epigeneteycznych poprzez modyfikacje białek histonowych i metylację DNA w określonych regionach. Poddanie rozwijającego się mózgu wpływowi hormonów stresu zmienia ekspresję genów, mielinizację, morfologię neuronów, neurogenezę i tworzenie synaps. Efekt ten jest wzmacniany poprzez zaburzenia snu i mediatory stanu zapalnego w ośrodkowym układzie nerwowym. Doświadczenia urazowe w dzieciństwie związane są ze zwiększoną aktywnością cytokin zapalnych w OUN w wieku dorosłym i ze skróceniem czasu życia.
Do rejonów mózgu podatnych szczególnie na doświadczenia urazowe w dzieciństwie należą: ciało modzelowate, ciała migdałowate, hipokampy, kora czuciowa, przedczołowa, zakręt obręczy.
Niekorzystny wpływ doświadczeń urazowych na mózg wiąże się z określonymi okresami wrażliwości. Na przykład, przemoc werbalna ze strony rodziców ma wpływ na rozwój ciała modzelowatego u dziewczynek między 14 a 16 rokiem życia, a u chłopców między 8 a 10 rokiem życia.Według przeprowadzonych badań, objawy dysocjacyjne były przede wszystkim związane z ciężkością urazu, a nie z określonym jego rodzajem.
Zmiany w rozwoju danej struktury OUN niekoniecznie przekładają się na zakłócenie jej funkcji. U niektórych dochodzi do skompensowania zaburzeń strukturalnych. Mimo to, nadal są one wykrywalne w badaniach obrazowych. Określone zmiany strukturalne są charakterystyczne NIE dla określonych zaburzeń psychicznych, a dla określonych doświadczeń urazowych, mających miejsce w czasowym oknie podatności. Oznacza to, że osoby z takim samym rozpoznaniem, na przykład depresji, które doświadczyły nadużycia, różnią się struktura OUN w porównaniu do osób z tym samym rozpoznaniem, które nie doświadczyły nadużyć.
13 października 2017, 16.00 – 20.00
Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją
Uniwersytet SWPS w Katowicach
Wczesna i przewlekła trauma związana z zaniedbaniem, nadużyciem fizycznym, seksualnym lub emocjonalnym, może skutkować poważnymi objawami psychiatrycznymi. Chociaż tego typu doświadczeniom poświęca się coraz więcej uwagi, to rozpoznawanie objawów posttraumatycznych, w szczególności dysocjacji, nadal wydaje się niewystarczające. Pacjenci z historią traumy zgłaszają się do specjalistów zdrowia psychicznego z różnymi dolegliwościami i problemami, ale rzadko wiążą je z wydarzeniami urazowymi, unikają wspomnień związanych z traumą i niechętnie o niej mówią.
W czasie czterogodzinnego seminarium wprowadzającego przedstawimy specyfikę objawów związanych z traumą i zaprezentujemy przykłady objawów dysocjacyjnych z wykorzystaniem materiału wideo. Przedstawimy narzędzia służące do badań przesiewowych i diagnostyki pomocne dla psychologów i psychiatrów. Opowiemy o standardach leczenia i znaczeniu dopasowania formy terapii do diagnozy.
Prowadzący: Dr n. med. Radosław Tomalski – psychiatra, certyfikowany psychoterapeuta i superwizor SNP PTP, ordynator Dziennego Odziału Psychiatrycznego w CZP Feniks w Sosnowcu. Czytaj więcej: http://superwizja.slask.pl/rtomalski
Dr n hum. Igor Pietkiewicz – certyfikowany psychoterapeuta i superwizor SNP PTP, adiunkt katowickiego wydziału Uniwersytetu SWPS, kierownik Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją. Czytaj więcej: http://superwizja.slask.pl/ipietkiewicz
Informacja o kosztach:
Koszt uczestnictwa w seminarium wynosi 70 zł. Opłata obejmuje uczestnictwo w warsztacie, materiały używane w czasie warsztatu, catering w trakcie przerw kawowych.
Opłatę za seminarium proszę wpłacać na konto nr: 17 1750 0009 0000 0000 1095 1089 w Reiffeisen Bank Polska S.A., którego właścicielem jest Uniwersytet SWPS, ul. Chodakowska 19/31, 03-815 Warszawa.
W tytule przelewu proszę wpisać: seminarium Zaburzenia posttraumatyczne, Imię i nazwisko uczestnika
Zasady dotyczące rejestracji i rezygnacji z uczestnictwa:
Ostateczna rezerwacja udziału w seminarium gwarantowana jest po dokonaniu rejestracji i opłaty do 6 października 2017 r. Ilość miejsc jest ograniczona. Rezygnacja z udziału i całkowity zwrot kosztów są możliwe do 6 października 2017. Po tym terminie rezygnacja wiąże się z utratą opłaty za uczestnictwo w seminarium.
Data i miejsce: 13 października 2017, 16.00 – 20.00
Uniwersytet SWPS, WZ Katowice, Techników 9, sala 111 (I piętro)
Kontakt: Dr n.hum Igor Pietkiewicz, ipietkiewicz@swps.edu.pl
Organizatorzy:
Komentarze na temat wcześniejszych edycji seminarium:
Celem badania jest analiza objawów, które mogą być związane z doświadczeniami urazowymi. Ich rozpoznanie jest bardzo ważne pod kątem diagnozy i dalszego planu leczenia.
Badanie polega na wypełnieniu czterech testów psychologicznych. Wypełnione formularze testowe i ich wyniki można wydrukować oraz przynieść na konsultację z psychologiem lub lekarzem, który przeanalizuje je wspólnie z pacjentem. Profesjonalista może na ich podstawie zalecić dalsze postępowanie, np. stwierdzić, czy wskazana jest pogłębiona diagnostyka w kierunku zaburzeń dysocjacyjnych.
W badaniu można wziąć udział ananimowo i bez rejestracji. Użytkowników zachęca się jednak do założenia swojego profilu, co umożliwi przeglądanie w dowolnym czasie historii swoich badań i drukowanie ich wyników.
IX Międzynarodowy Kongres Europejskiego Towarzystwa Traumy i Dysocjacji Od diagnozy do leczenia: Rozpoznawanie złożonej traumy i dysocjacji
10-12 październik 2024
Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach
Kliniczne skutki traumy są dynamicznie rozwijającym się obszarem psychiatrii.
Europejskie Towarzystwo Traumy i Dysocjacji (ESTD.org) promuje rozwój wiedzy w zakresie rozpoznawania i leczenia zaburzeń dysocjacyjnych.
W dniach 10-12 października 2024 w Katowicach odbędzie się Konferencja naszego Towarzystwa, która poświęcona jest zagadnieniom m.in. diagnozowania za pomocą wywiadu ustrukturowanego TADS-I zaburzeń dysocjacyjnych u dorosłych (Suzette Boon, Holandia), a także rozpoznawania tych zaburzeń u dzieci i młodzieży (Sandra Baita, Argentyna).
Oprócz tego istotnym punktem programu są wystąpienia odnoszące się do perspektywy traumy w psychozie (Filippo Varese, UK) i w zjawisku słyszenia głosów (Anabel Gonzalez, Hiszpania).
Udział w kongresie jest możliwy zarówno w formie stacjonarnej, jak i online, a nagrania z wystąpień będą dostępne dla wszystkich uczestników po jego zakończeniu.
Wystąpienia z dwóch sal wykładowych będą tłumaczone symultanicznie na język polski.
Serdecznie zapraszam do udziału w kongresie ESTD w Katowicach!
Dr hab. Igor Pietkiewicz
Kierownik Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją, Uniwersytet Ignatianum w Krakowie
Prezes European Society for Trauma and Dissociation
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaDowiedz się więcej