„To nie ja” („It’s not me” / „No soy yo”)

Fragment książki Anabel Gonzalez

rozdział 7: „Uczenie się regulacji naszych emocji” (część 1)

Cztery dziewczynki bawią się i biegają, potykają się i upadają na ziemię, kalecząc się w kolano.

Susana ma 5 lat i widząc, jak krwawi jej kolano, idzie z płaczem do domu. Jej matka patrzy na nią z troską i mówi „Biedactwo, boli Cię? Chodź, umyjemy tę rankę. Oczywiście, że Cię boli! Nałożę Ci plasterek. Chodź do mnie na kolanka na chwilę”. W krótkim czasie dziewczynka znudzi się i będzie chciała wyjść na zewnątrz pobawić się. Jeśli jej matka zapyta ją, czy kolano dalej ją boli, to wybiegając przez drzwi prawdopodobnie odpowie, że nie.

Maria idzie do domu i zastaje matkę w kuchni. Cały dzień pracowała i wydaje się wykończona. Maria mówi więc sama do siebie, że jej skaleczenie nie jest takie poważne i nie chce zawracać matce nim głowy. Matka, pochłonięta swoimi sprawami nie zdaje sobie sprawy, że coś się stało dziewczynce i mówi jej: „Idź umyj ręce, zaraz będzie kolacja”.

Laura idzie płacząc do domu, a jej matka wybiega jej naprzeciw szukając jej. Usłyszała krzyki dziewczynek i pierwsza myśl, jaka przychodzi jej do głowy, to że stało się poważnego. Kiedy ją widzi, to chwyta ją mocno za ramiona i krzyczy w przestrachu „Tysiąc razy Ci mówiłam, żebyś była ostrożna! Przez Ciebie coś mi się w końcu stanie, chodź do domu”. Laura wygląda na zdenerwowaną i dalej płacze. Matka mówi jej „No już, nie płacz, przecież nic się nie stało… No już, nie płacz więcej, bo i mnie zaraz się zrobi smutno”.

Teresa idzie do domu. Upadek bardzo ją przestraszył i nie może przestać płakać. Kiedy przychodzi do domu matka mówi jej „Przestań płakać, albo dam Ci prawdziwy powód do płaczu! Ciągle tylko się potykasz, jesteś niezdarą, powinnaś być bardziej ostrożna”.

Rodzaj opieki, jaką dostajemy jest bardziej związany z takimi drobnymi wydarzeniami życia codziennego, niż z jakimiś niezwykłymi wydarzeniami. To, w jaki sposób rozumiemy siebie i świat, co robimy z naszymi odczuciami i jak postrzegamy samych siebie, nabiera kształtu z dnia na dzień, często w sposób ukryty i nieuświadomiony. Sposób, w jaki postrzegamy swoje wnętrze, nasza perspektywa na to, co czujemy i myślimy, jest oparta na tym, w jaki byliśmy postrzegani w naszym dzieciństwie przez znaczące postacie. Te pierwsze relacje z opiekunami stanowią wyjściowy szablon, na który będą nakładane późniejsze interakcje ze znaczącymi osobami z naszej historii. Kiedy te fundamenty są mało stabilne, cała konstrukcja powstaje na nieodpowiedniej podstawie, dlatego ważne jest, by pracować nad stworzeniem solidnych fundamentów. Wiele osób próbuje różnych terapii i form leczenia, aby rozwiązać swoje problemy, jednak nie udaje im się dokonać zmiany w pożądanym kierunku. Niekiedy problemem jest zaczynanie pracy od niewłaściwej strony, jak budowa domu od konstrukcji dachu. Aby móc uzyskać stabilną poprawę, przynajmniej częściowo musi zostać zmieniony sposób dbania o siebie i regulowania swoich emocji zanim będzie można uzyskać postępy w innych obszarach.

Spróbujmy jednak zrozumieć najpierw, co w naszej krótkiej historyjce o dziewczynkach wynika z ich doświadczenia dla późniejszego funkcjonowania.

Susana ma szczęście. W loterii o tytule „W jakiej rodzinie chcesz się narodzić” przypadła jej matka o typie przywiązania ufnego. Skupmy się na szczegółach interakcji. Po pierwsze, matka uznaje złe samopoczucie Susany i potrafi zdać sobie sprawę z tego, jak ona się czuje. Być może z tego powodu Susana może pozwolić sobie na płacz i na to, by matka widziała ją płaczącą. Po drugie, wykonuje opiekuńczy gest i nie tylko zajmuje się oczyszczeniem rany fizycznej, ale również jej cierpieniem emocjonalnym. Plasterek nałożony przez matkę ma dla dziecka działanie lecznicze i wprowadza do interakcji element zabawy, a ponadto element pocieszenia, kiedy mówi „Biedactwo, chodź do mnie na kolanka na chwilę.” Czułość matki rozpuszcza ból i płacz dziewczynki, aż do momentu, kiedy znikają.

Oprócz tego, co robi matka Susany ważne jest, czego nie robi. Nie gani jej za to, że upadła, nie robi jej żadnych wyrzutów. Nie martwi się nadmiernie, ani też nie skupia się na swoich emocjach, tylko na tym, jak się czuje dziewczynka. Nie ignoruje tego, że skaleczenie ją boli, ani też nie pomija jej złego samopoczucia.

Dzięki temu Susana dysponuje modelem, na podstawie którego może uczyć się świadomości tego, jak się czuje, nadawać odpowiednie znaczenie swoim emocjom, zwracać na nie uwagę i regulować je. Regulacja emocjonalna będzie podobna do tej, jaką opisywaliśmy w przykładzie. Jej emocje będą się pojawiały i mieszały, a ona będzie miała odpowiednie zasoby, by je regulować i radzić sobie z nimi. Niezależnie od tego, czy temperamentalnie Susana będzie bardziej wrażliwa, strachliwa, mściwa czy impulsywna niż przeciętna osoba, to będzie zdolna kształtować swoją wyjściową predyspozycję i funkcjonować coraz lepiej. Chociaż nie wszystko zależy od środowiska i wszyscy wiemy, że mamy określone predyspozycje genetyczne, na dzień dzisiejszy jest jasne, że środowisko ma znaczny wpływ na to, w jaki sposób te tendencje się rozwijają i kształtują naszą dorosłą osobowość.

Przyjrzyjmy się teraz historii Marii. Należy zauważyć, że jej problemem nie jest to, że wydarzają się rzeczy negatywne, lecz raczej to, że nie wydarzają się rzeczy pozytywne, które pozwoliłyby jej nauczyć się odpowiedniej regulacji. Jej matka ani nie krzyczy na nią, ani jej nie karze, jest po prostu zbyt zmęczona. Sądząc po tym, że Maria nie wchodzi do domu z płaczem, ani też nie stara się zwrócić uwagi matki, jest to już nawykowy wzorzec funkcjonowania. Ten styl przywiązania nazywany jest unikającym. Jeden kiepski dzień nie powoduje traumy u dziecka, ale jeśli nie mamy energii emocjonalnej, by móc uświadomić sobie, jak się ono czuje, to nie nauczy się ono wielu rzeczy w sferze emocjonalnej. Maria będzie miała tendencję do mówienia sobie, że jej potrzeby emocjonalne nie mają znaczenia, postępowania tak, jakby ich w ogóle nie było i w związku z tym jej potrzeby nie zostaną zaspokojone. Nauczy się również tego, by być samowystarczalną w regulowaniu swojego stanu, w związku z czym nie będzie się zwracała do innych po poradę lub pomoc. Pozbawia to ją istotnego zasobu, gdyż nie zawsze jesteśmy w stanie samodzielnie poradzić sobie z różnymi sprawami bez pomocy innych osób. Czasem, nawet jeśli możliwe jest poradzenie sobie samodzielnie, to byłoby szybciej i kosztowałoby to nas mniej energii, gdybyśmy pozwolili pomóc sobie innym. Zrezygnowanie z innych prędzej czy później prowadzi do niepotrzebnego przeciążenia, co często prowadzi do objawów psychicznych lub fizycznych.  Biorąc pod uwagę, że nie mamy wskazówek pozwalających zrozumieć, co czujemy, to kiedy zauważy te objawy, nie jesteśmy w stanie nadać im żadnego znaczenia i nie rozumiemy skąd się biorą.