Stawianie diagnozy zaburzeń dysocjacyjnych nie jest proste. Wpływa na to wiele czynników. Po pierwsze, stosowana w Polsce klasyfikacja diagnostyczna ICD 10, nie dostarcza precyzyjnych kryteriów do rozpoznawania zaburzeń takich jak np. dysocjacycje zaburzenie tożsamości (DID). Nawet odniesienie się do bardziej precyzyjnych kryteriów diagnostycznych amerykańskiej klasyfikacji DSM 5 nie jest wystarczające: konieczna jest dodatkowa wiedza i doświadczenie w rozpoznawaniu tego rodzaju problemów. Dlaczego?

Pomijanie pewnych tematów w rozmowie
Pacjenci z zaburzeniami dysocjacyjnymi, zwłaszcza tymi najbardziej złożonymi, jak DID, prezentują wiele różnych objawów. O niektórych pacjenci mówią spontanicznie, na przykład takich jak: objawy depresyjne, lękowe, zaburzenia snu, zmiany nastroju, zaburzenia jedzenia. Są też objawy, o których pacjenci rzadko wspominają sami i aby się o nich dowiedzieć, klinicysta musi zapytać wprost. Chodzi tutaj o stany, takie jak: amnezja dysocjacyjna, depersonalizacja, derealizacja, doświadczanie „głosów”. Częstym scenariuszem jest skupienie się w rozmowie na bardziej ewidentnych objawach z grupy pierwszej i pominięcie tych drugich, które mogą świadczyć o zaburzeniu dysocjacyjnym.

Podobieństwo objawów
Innym problemem jest traktowanie objawów zaburzenia dysocjacyjnego jako elementów innej choroby. Na przykład, doświadczenie słyszenia „głosów” jest przez wiele osób utożsamiane z rozpoznaniem schizofrenii, chociaż objaw ten jest bardziej charakterystyczny dla DID, aniżeli psychozy. Podobnie jest ze zmianą nastrojów i zaburzeniami snu, które są częściej interpretowane jako przejaw choroby afektywnej dwubiegunowej, chociaż mogą być skutkiem np. zaburzenia stresowego pourazowego.

Unikanie tematu traumy i związanych z nią objawów
Wydarzenia traumatyczne i związane z nimi objawy budzą w pacjentach lęk i duże cierpienie, dlatego naturalną reakcją jest unikanie trudnych wspomnień oraz wszystkiego, co może je wywołać. Stanowi to istotny element dysocjacji, a każde nawiązanie do objawów jest pośrednim nawiązaniem do przeżytego urazu i może wywołać niepokój. Większość pacjentów ma więc tendencję do unikania, ukrywania i minimalizowania znaczenia objawów dysocjacyjnych, co stanowi kolejną trudność w rozpoznawaniu zaburzeń z tej grupy. W diagnostyce duże znaczenie ma zatem dobry kontakt z osobą przeprowadzającą badanie, a przede wszystkim bezpośrednie zainteresowanie klinicysty objawami dysocjacyjnymi oraz aktywna postawa w pytaniu o nie.

Zastosowanie badań przesiewowych i dalsza diagnostyka
Aby zorientować się odnośnie ewentualnego występowania objawów dysocjacyjnych, warto stosować testy przesiewowe. Kilka z nich jest dostępnych w polskiej wersji językowej i można je wypełnić online.  Klinicysta analizuje wyniki testów przesiewowych ilościowo i jakościowo. Aby wstępnie stwierdzić występowanie objawów dysocjacyjnych, potrzebna jest rozmowa na temat odpowiedzi udzielonych na niektóre pytania.

Jeśli w czasie konsultacji potwierdzi się obecność objawów dysocjacyjnych, stanowi to wskazanie do przeprowadzenia obszernego wywiadu klinicznego, który umożliwi postawienie diagnozy. Istnieje kilka ustrukturyzowanych wywiadów klinicznych używanych w tym celu. Dotychczas, najbardziej popularnym na świecie wydaje się SCID-D (Structured Clinical Interview for DSM-IV Dissociative Disorders), zawierający 277 pytań, którego przeprowadzenie zajmuje 1-3 godz. Jeszcze dokładniejszym narzędziem jest TADS-I (Trauma and Dissociation Symptoms Interview), opracowany przez holenderskich autorów i dostępny również w wersji polskiej. Wywiad ten obejmuje ponad dwieście pytań, a jego przeprowadzenie wymaga około czterech godzin. Przeprowadzenie którykolwiek z tych wywiadów klinicznych i wyciąganie wniosków na ich podstawie wymaga pewnego doświadczenia w zakresie diagnozy zaburzeń dysocjacyjnych.